15.04.2023
Ostatnie dane GUS dotyczące sprzedaży detalicznej przez internet nie są tak optymistyczne, jak jeszcze kilka miesięcy temu. W lutym br. jej wartość w cenach bieżących wzrosła co prawda o 1,7% w porównaniu ze styczniem, ale pierwszy miesiąc 2023 r. był jednym z najsłabszych w ostatnich dwóch latach. Zanotowano wówczas spadek o 32,7% wobec grudnia 2022 r., w którym to sprzedaż także zmalała m/m (o 9,6% wobec listopada).
Jaką strategię obrać, by tego typu wahania rynkowe nie wpływały na biznes e-commerce? Opowie o tym Krzysztof Pachuła, Sales & Operations Director w Packeta Poland.
Lata pandemiczne to okres intensywnego rozkwitu polskiego e-commerce. Izolacja, zamknięcie galerii handlowych i inne obostrzenia wpłynęły na zmianę przyzwyczajeń nabywczych Polaków, którzy masowo przerzucili się z zakupów stacjonarnych na internetowe. Jednak już na przełomie 2021 i 2022 roku eksperci zaczęli przewidywać, że ze względu na pogarszającą się sytuację ekonomiczną, e-commerce zwolni. Faktycznie, nastąpiło to w końcówce 2022 roku, głównie za sprawą skokowo rosnących kosztów życia i obniżenia wartości nabywczej pieniądza. Polacy, obawiając się recesji, zaczęli oszczędzać, część zakupów odkładając na potem. Dodatkowo konsumenci wrócili do sklepów stacjonarnych i coraz chętniej kupują w modelu omnichannelowym, czyli łącząc oba kanały ze sobą. Według raportu Polskiej Rady Centrów Handlowych w całym 2022 r. odwiedzalność galerii wyniosła już 99,2% tej z 2019 r. W efekcie udział e-commerce w ogólnej sprzedaży detalicznej nie rośnie już w tak szybkim tempie jak wcześniej, a w niektórych miesiącach notowane są nawet spadki.
Obserwowana reakcja konsumencka nie jest niczym niezwykłym i zdecydowanie nie oznacza kurczenia się polskiego rynku e-commerce. Ten nadal będzie rósł, jednak nie tak skokowo jak w okresie pandemii. Aby zapewnić stabilizację e-biznesu i ciągły jego rozwój, najlepszym rozwiązaniem jest zwiększenie liczby potencjalnych klientów poprzez dywersyfikację działalności i rozpoczęcie ekspansji na rynki zagraniczne, gdzie e-commerce cały czas znajduje się na ścieżce wzrostu.
Wartą rozpatrzenia jest np. Rumunia, która jest trzecim najczęściej wybieranym rynkiem wśród polskich e-sklepów. Według ostatnich szacunków rumuńskiej firmy TRUDA, tamtejszy e-commerce ma w
2023 r. wzrosnąć o 20% wobec 2022 r. Jest to kraj o ogromnym potencjale, z jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w Europie, inflacją o kilka punktów procentowych niższą niż w Polsce i w którym coraz więcej ludzi przekonuje się do e-sklepów. Według danych Eurostat, w 2012 r. zaledwie 12% obywateli Rumuni przynajmniej raz dokonało zakupu przez internet, a dziś jest to ponad 50%. To najszybszy wzrost na Starym Kontynencie i w mojej opinii wartość ta będzie tylko rosnąć.
Inne kraje, w których odsetek osób kupujących on-line też bardzo dynamicznie się zwiększył w ostatnich latach to Bułgaria, Litwa, Łotwa, Estonia, Słowenia, Chorwacja i Węgry, które wspólnie ze Słowacją są liderami pod względem zakupów transgranicznych w ramach UE – wg Eurostat 40% klientów z tych państw korzystało z usług zagranicznych sklepów on-line. Widzimy tam duże perspektywy rozwoju, gdyż rynki te są zdecydowanie bardziej chłonne niż zachodnioeuropejskie, konkurencja jest mniejsza, stosunkowo szybciej można zbudować tam swoją markę, a koszty wejścia są niższe. Jeszcze w kwietniu uruchomimy bezpośrednią, dedykowaną linię transportową łączącą kraje adriatyckie, czyli Słowenię, Chorwację i Wlochy ze Słowacją, Polską i krajami bałtyckimi. Skrócimy czas dostaw do 1-3 dni w zależności od kierunku oraz zoptymalizujemy koszt od kiku do kilkanastu procent. Będzie to regularne, stałe połączenie, które ma szansę stać się dużą przewagą konkurencyjną naszych e-commercowych klientów cross-borderowych.
Czechy i Niemcy to natomiast kraje, gdzie zakupy internetowe praktykowane są już przez ponad 80% obywateli, co w połączeniu z dogodną lokalizacją, tuż za naszą granicą, czyni je bardzo atrakcyjnymi rynkami dla polskiej branży e-commerce.
Sporo krajowych e-sklepów wciąż obawia się ekspansji zagranicznej, boi się zrobić pierwszy krok. Tymczasem nasze doświadczenia jasno pokazują, że średnio 8 na 10 e-sklepów, które zaczynają przygodę z cross-border w jednym kraju, szybko rozwija działalność na kolejnych rynkach. Dane te potwierdza raport „E-commerce za granicą, czyli szanse polskiego crossborder” z 2022 r., zgodnie z którym tylko 10% ankietowanych firm, które w chwili badania działały w co najmniej 5 krajach, nie dokonało w kolejnych 12 miesiącach ekspansji na nowe rynki.
Polski e-commerce absolutnie nie odstaje od europejskich standardów, a często je nawet przewyższa. Dobrej jakości produkty, rozwinięta technologia, konkurencyjne ceny, różnorodne metody płatności czy dostawy – tymi atutami rodzime e-sklepy mogą śmiało konkurować na zagranicznych rynkach i szukać swojej przewagi. Start na rynkach zagranicznych staje się coraz prostszy, również w zakresie obsługi logistycznej. Obecnie e-sklep nie musi szukać lokalnych firm kurierskich i z każdą indywidualnie negocjować stawek. Wystarczy, że zarejestruje swój e-sklep w platformie cyfrowej Packety i za pomocą jednego API będzie miał dostęp do około 60 dostawców w 33 krajach. Współpracujemy jedynie z wiarygodnymi, rozpoznawalnymi firmami na danych rynkach, co gwarantuje sklepom e-commerce wysoką jakość dostaw w konkurencyjnych cenach.
W mojej ocenie cross-border przestał być opcją a coraz częściej staje się koniecznością, jeśli dany e-sklep chce sukcesywnie się rozwijać, zwiększać obroty i zyski. Innej drogi nie ma. Ekspansja zagraniczna to przyszłość polskiego e-commerce.